Oto następny post o życiu na holenderskiej ziemi. Zapraszam do lektury ;)
POGODA
Holenderska pogoda jest bardzo kapryśna. Prawie cały wrzesień było tu naprawdę ciepło. Wszyscy byli zdziwieni, Z tego co mi wiadomo, o wysokiej temperaturze nie ma co tu marzyć, ale jak widać, natura lubi płatać figle - co mi było na rękę, bo kocham upały 😊
Październikowa pogoda jest typowo jesienna i typowo holenderska, czyli deszcz, trochę słońca, znów deszcz, czasem jakaś taka krupa spadnie z nieba, grad, burza...a cały ten misz-masz może wystąpić nawet jednego dnia... do tego wszystkiego należy jeszcze dodać wiatr... a wiatry bywają tu silne.
Najgorzej, gdy burza, deszcz czy wiatr trafią się, gdy jadę do pracy na rowerze, wtedy jest ciężko. Daję jednak radę. Gdy za oknem aura nie sprzyja, wyjeżdżam trochę wcześniej do pracy, by bez stresu dotrzeć na czas.
Ogólnie, to z pogodą jest tak, że panuje tutaj wiosno-jesień. Dlatego tak bardzo się wszyscy dziwili na tak ciepły wrzesień, a wcześniejsze miesiące, te wakacyjne - już tak ciepłe nie były. Sporadycznie wtedy można było wyjść na dwór w koszulce z krótkim rękawem. Z tego co zasłyszałam o jesieni, bo jeszcze jesieni w całości tutaj nie doświadczyłam, bo mieszkam tu od połowy marca - dlatego piszę <zasłyszałam>, podczas jesieni występuje tu sporo burz, silny wiatr, czasami spadnie śnieg - ale nie w takiej ilości jak w Polsce, a w postaci cieniutkiej pokrywy śnieżnej - jaka u nas w kraju potrafi wystąpić późną jesienią.
Wiosną, budzi się życie, Holandia pięknieje. Przyznam jednak szczerze, że ani wiosną ani podczas innych dni w roku, nie jest tu tak wspaniale jak w Polsce. Klimat jest tak paskudny i potrafi dać w kość. Nawet gdy temperatura jest atrakcyjna, 20 stopni i więcej, to wiatr i tak potrafi wszystko popsuć, nawet o 10 stopni w dół.
Taka pogoda występuje w tej części Holandii, w której mieszkam, a klimat jest tu nadmorski. W głębi kraju, na pewno jest przyjemniej i przede wszystkim tak nie wieje.
Październikowa pogoda jest typowo jesienna i typowo holenderska, czyli deszcz, trochę słońca, znów deszcz, czasem jakaś taka krupa spadnie z nieba, grad, burza...a cały ten misz-masz może wystąpić nawet jednego dnia... do tego wszystkiego należy jeszcze dodać wiatr... a wiatry bywają tu silne.
Najgorzej, gdy burza, deszcz czy wiatr trafią się, gdy jadę do pracy na rowerze, wtedy jest ciężko. Daję jednak radę. Gdy za oknem aura nie sprzyja, wyjeżdżam trochę wcześniej do pracy, by bez stresu dotrzeć na czas.
Ogólnie, to z pogodą jest tak, że panuje tutaj wiosno-jesień. Dlatego tak bardzo się wszyscy dziwili na tak ciepły wrzesień, a wcześniejsze miesiące, te wakacyjne - już tak ciepłe nie były. Sporadycznie wtedy można było wyjść na dwór w koszulce z krótkim rękawem. Z tego co zasłyszałam o jesieni, bo jeszcze jesieni w całości tutaj nie doświadczyłam, bo mieszkam tu od połowy marca - dlatego piszę <zasłyszałam>, podczas jesieni występuje tu sporo burz, silny wiatr, czasami spadnie śnieg - ale nie w takiej ilości jak w Polsce, a w postaci cieniutkiej pokrywy śnieżnej - jaka u nas w kraju potrafi wystąpić późną jesienią.
Wiosną, budzi się życie, Holandia pięknieje. Przyznam jednak szczerze, że ani wiosną ani podczas innych dni w roku, nie jest tu tak wspaniale jak w Polsce. Klimat jest tak paskudny i potrafi dać w kość. Nawet gdy temperatura jest atrakcyjna, 20 stopni i więcej, to wiatr i tak potrafi wszystko popsuć, nawet o 10 stopni w dół.
Taka pogoda występuje w tej części Holandii, w której mieszkam, a klimat jest tu nadmorski. W głębi kraju, na pewno jest przyjemniej i przede wszystkim tak nie wieje.
PRZYRODA
Holendrzy wycięli co się dało, a to co zostawili, ogrodzili i pobierają pieniądze za wejściówki. Poważnie, nie licząc małych parków i ogródków przed domami, ciężko tu natknąć się na przyrodę w większej ilości. O lasach nie ma co marzyć. Spowodowane jest to tym, że w Holandii mieszka mnóstwo ludzi i po prostu oszczędzają miejsce, niemal każdy skrawek ziemi jest tu skrupulatnie zagospodarowany. Holendrzy mają mniejsze pola niż posiadają Polacy, a zbiory są kilkukrotnie wyższe. Możecie sobie wyobrazić jaką chemię tu stosują.
Natknęłam się tu na dziwne i ładne drzewka w przydomowych ogródkach. Któregoś razu wybiorę się na zdjęcia i wstawię tu dla Was kilka fotek z mojego holenderskiego otoczenia.
KOSMETYKI
Ceny kosmetyków są tu zawrotne. Aby zaopatrzyć się w nie i nie wydać wiele pieniędzy, jeździmy do...Actiona :) Pracując w owej firmie, znamy asortyment i nasze zakupy w Action są błyskawiczne ;) Zaopatrujemy się w kosmetyki Dove, Fructis, Palmolive, Adidas, Rexona, czyli wszystko to, co i w Polsce jest dostępne. Po bardziej wyszukane i eko kosmetyki rownież sięgam, ale zamawiam je przez internet. A propos, mam kilka nowości i spodziewajcie się postu kosmetycznego na dniach 😊
Holendrzy wycięli co się dało, a to co zostawili, ogrodzili i pobierają pieniądze za wejściówki. Poważnie, nie licząc małych parków i ogródków przed domami, ciężko tu natknąć się na przyrodę w większej ilości. O lasach nie ma co marzyć. Spowodowane jest to tym, że w Holandii mieszka mnóstwo ludzi i po prostu oszczędzają miejsce, niemal każdy skrawek ziemi jest tu skrupulatnie zagospodarowany. Holendrzy mają mniejsze pola niż posiadają Polacy, a zbiory są kilkukrotnie wyższe. Możecie sobie wyobrazić jaką chemię tu stosują.
Natknęłam się tu na dziwne i ładne drzewka w przydomowych ogródkach. Któregoś razu wybiorę się na zdjęcia i wstawię tu dla Was kilka fotek z mojego holenderskiego otoczenia.
KOSMETYKI
Ceny kosmetyków są tu zawrotne. Aby zaopatrzyć się w nie i nie wydać wiele pieniędzy, jeździmy do...Actiona :) Pracując w owej firmie, znamy asortyment i nasze zakupy w Action są błyskawiczne ;) Zaopatrujemy się w kosmetyki Dove, Fructis, Palmolive, Adidas, Rexona, czyli wszystko to, co i w Polsce jest dostępne. Po bardziej wyszukane i eko kosmetyki rownież sięgam, ale zamawiam je przez internet. A propos, mam kilka nowości i spodziewajcie się postu kosmetycznego na dniach 😊
MIESZKANIE
Polacy pracujący w Holandii przez biura pracy, przeważnie mieszkają na domkach firmowych, AB, tudzież Van Koppen Van Eijk lub z innych biur pracy. Z tego co się orientuję, warunki w takich mieszkaniach są rożne, można dobrze trafić - a dobrze, tzn. umeblowane i czyste mieszkanie + mili i sympatyczni współlokatorzy, którzy za wiele nie imprezują, lub też wręcz tragicznie, tym bardziej jeśli jesteś schludnym i spokojnym człowiekiem - brud i syf, ledwie umeblowane mieszkanie + wieczna impreza i hałasy... a płacić trzeba tak samo, obojętnie jak się trafi. Słyszałam już od kilku osób, że na swoje nieszczęście trafili na tę drugą z wymienionych powyżej opcji i bardzo się męczą, na szybko poszukując stancji od osoby prywatnej. Jak wiemy, zioło w Holandii i rożne używki, spożywane są przez ludzi legalnie, często tych "dobroci" nadużywają. Także na tych firmowych domkach, mieszkaniach - też rożnie się dzieje i należy brać to pod uwagę, jeśli ktoś z Was zdecyduje się na wyjazd. Oczywiście, nie musi być tak źle jak napisałam, bo może akurat uda Wam się całkiem nieźle trafić, ale po co mam Was oszukiwać, piszę Wam tak, jak faktycznie to wszystko wygląda.
Polacy pracujący w Holandii przez biura pracy, przeważnie mieszkają na domkach firmowych, AB, tudzież Van Koppen Van Eijk lub z innych biur pracy. Z tego co się orientuję, warunki w takich mieszkaniach są rożne, można dobrze trafić - a dobrze, tzn. umeblowane i czyste mieszkanie + mili i sympatyczni współlokatorzy, którzy za wiele nie imprezują, lub też wręcz tragicznie, tym bardziej jeśli jesteś schludnym i spokojnym człowiekiem - brud i syf, ledwie umeblowane mieszkanie + wieczna impreza i hałasy... a płacić trzeba tak samo, obojętnie jak się trafi. Słyszałam już od kilku osób, że na swoje nieszczęście trafili na tę drugą z wymienionych powyżej opcji i bardzo się męczą, na szybko poszukując stancji od osoby prywatnej. Jak wiemy, zioło w Holandii i rożne używki, spożywane są przez ludzi legalnie, często tych "dobroci" nadużywają. Także na tych firmowych domkach, mieszkaniach - też rożnie się dzieje i należy brać to pod uwagę, jeśli ktoś z Was zdecyduje się na wyjazd. Oczywiście, nie musi być tak źle jak napisałam, bo może akurat uda Wam się całkiem nieźle trafić, ale po co mam Was oszukiwać, piszę Wam tak, jak faktycznie to wszystko wygląda.
Stancje prywatne też są rożne, można dobrze i źle trafić. Nasza pierwsza stancja była niezbyt udana, co też wyszło w sumie z czasem. Ona - Polka, a on - mogę tylko rzec, że nie Holender, bo nie chcę zbyt wiele tu na ich temat zdradzać. Za dużo osób, za zimno (15 stopni w pokoju w marcu, kwietniu), lodówka w garażu, do której można było dojść tylko i wyłącznie krocząc przez zimne podwórko (na nasze zapytania: czemu ona nie stoi normalnie w kuchni, bo przecież jest miejsce - słyszeliśmy, że nie pasuje do obecnych mebli, że za dużo miejsca byłoby zajęte, itp.) coraz to nowe ograniczenia, nawet prysznic na minuty (!) i o określonej porze dnia...no a jak ktoś ma drugą zmianę...a praca na magazynach do czystych, biurowych przecież nie należy... ech... mogłabym tak wyliczać i wyliczać, ale nie chcę już wracać pamięcią do tamtej historii. Plusem z tego wszystkiego jest fakt, że mimo tych przeciwności, mogliśmy zamieszkać razem w czasie do tego najlepszym, bo pracę udało mi się rozpocząć tylko tydzień później od mojego Ukochanego. Teraz mamy fajną stancję. Wszystko jest jak trzeba, mamy spokój w "domu" i aż chce się po tej pracy wrócić i odpoczywać w miłym miejscu. Naprawdę jesteśmy wdzięczni Opatrzności, że tak dobrze trafiliśmy. Możemy teraz, nie martwiąc się o nic, pracować, żyć i dobrze funkcjonować w tej Holandii.
SOFI
SOFI
Aby rozpocząć pracę w Holandii, potrzeba numeru SOFI. To coś takiego jak u nas NIP. Każdy, kto pracuje w Holandii, musi mieć ten numer, który nadawany jest każdej jednostce tylko raz. Dlatego należy chronić ów dokument, bo bez tego numeru żadnej pracy w Holandii nie podejmiemy. Jak i gdzie go nabyć? Znam dwa biura pracy, z których tylko jedno pomaga w załatwieniu tego dokumentu. Oni tam poinstruują co i gdzie trzeba załatwić, wręcz prowadzą przez cały proces za rękę i jedyne co musimy zrobić to...tylko chcieć i być 😊👍🏻
KANAŁY
Cały "nasz" rejon Holandii usłany jest kanałami. Nie ma niestety tak jak w Polsce, że gdy wypadniecie z drogi - to w rów, tutaj wpada się od razu do kanału. W Polsce, jeśli macie ochotę iść prosto przed siebie, w pole, w las - idziecie, tutaj - nie ma takiej opcji, bo ziemia jest wręcz pocięta kanałami, no normalnie wszędzie te kanały... to powoduje, że człowiek czuje się trochę jak w klatce, jak w pułapce, bez poczucia takiej swoistej wolności.
Cały "nasz" rejon Holandii usłany jest kanałami. Nie ma niestety tak jak w Polsce, że gdy wypadniecie z drogi - to w rów, tutaj wpada się od razu do kanału. W Polsce, jeśli macie ochotę iść prosto przed siebie, w pole, w las - idziecie, tutaj - nie ma takiej opcji, bo ziemia jest wręcz pocięta kanałami, no normalnie wszędzie te kanały... to powoduje, że człowiek czuje się trochę jak w klatce, jak w pułapce, bez poczucia takiej swoistej wolności.
ŚCIEŻKI ROWEROWE
Możecie zwiedzić całą Holandię, jadąc na rowerze. Zresztą Holandia nie jest dużym krajem. Wszędzie są ścieżki rowerowe i pod tym względem, uważam, że Holandia naprawdę przoduje. To bardzo pomaga w codziennym funkcjonowaniu, w dojazdach do pracy, do dalszych rejonów w celu np. załatwienia czegoś. Jednak zawsze znajdzie się dziura w całym, a mianowicie, chodzi mi o holenderskich kierowców. Na pewno nie wszyscy są tacy, ale znacząca cześć. Już wiele razy się spotkałam z głupotą, nieuwagą i... agresją holenderskich kierowców. Szczególnie należy uważać na przejściach dla pieszych, bo kierowcy mają taki "zwyczaj" przyspieszania przed przejściem, aby tylko pieszy czy też rowerzysta nie zdążył wejść na pasy. Gorzej, jeśli zdąży... i trafi się taki kierowca... to nieszczęście murowane. Dlaczego agresją? No właśnie... pamiętajcie, że Holendrzy (a może i nie tylko, bo nie chcę szufladkować), zawsze zwalają winę na kogoś, próbując się na wszelkie sposoby "wybielić". To pewnie nie tylko ich domena i może nie od narodowości to zależy, ale moje i nie tylko moje spostrzeżenia takie właśnie są.
Możecie zwiedzić całą Holandię, jadąc na rowerze. Zresztą Holandia nie jest dużym krajem. Wszędzie są ścieżki rowerowe i pod tym względem, uważam, że Holandia naprawdę przoduje. To bardzo pomaga w codziennym funkcjonowaniu, w dojazdach do pracy, do dalszych rejonów w celu np. załatwienia czegoś. Jednak zawsze znajdzie się dziura w całym, a mianowicie, chodzi mi o holenderskich kierowców. Na pewno nie wszyscy są tacy, ale znacząca cześć. Już wiele razy się spotkałam z głupotą, nieuwagą i... agresją holenderskich kierowców. Szczególnie należy uważać na przejściach dla pieszych, bo kierowcy mają taki "zwyczaj" przyspieszania przed przejściem, aby tylko pieszy czy też rowerzysta nie zdążył wejść na pasy. Gorzej, jeśli zdąży... i trafi się taki kierowca... to nieszczęście murowane. Dlaczego agresją? No właśnie... pamiętajcie, że Holendrzy (a może i nie tylko, bo nie chcę szufladkować), zawsze zwalają winę na kogoś, próbując się na wszelkie sposoby "wybielić". To pewnie nie tylko ich domena i może nie od narodowości to zależy, ale moje i nie tylko moje spostrzeżenia takie właśnie są.
Opowiadam Wam obiektywnie, bez emocji, wszystko tak jak było i jest. Nie mam powodu by Was w czymkolwiek oszukiwać.
Dziś na tyle rozważań, zapraszam na następne 😊
Zachęcam do komentowania.
A w następnej notce o...
HOLENDERSKA GOŚCINNOŚĆ I SĄSIEDZI
HOLENDERSKIE ROZRYWKI: KERMIS I WALIBI PARK
HOLENDERSKIE WIOSKI ZUPEŁNIE INNE NIŻ NASZE
AMSTERDAM - MOJA PIERWSZA WIZYTA W... SODOMIE I GOMORZE NASZEJ EPOKI ?
AMSTERDAM - MADAME TUSSAUD - ZDJĘCIA 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz