sobota, 12 października 2013

Mini wykład z historii sztuki: Édouard Manet

Hey :)
Jako licencjat kulturoznawstwa wypada mi czasem dodać coś ciekawego odnośnie moich studiów... a że obszar działania jest bardzo rozległy- mam świetne pole do popisu :)
Dziś co nie co o wybitnej postaci jaką zdecydowanie był Édouard Manet. Mam nadzieję, że po przeczytaniu mego posta zainteresuje Was Jego twórczość (jeśli do tej pory owa rzecz się nie stała). Zaczynamy! 

Edouard Manet

Malarz i grafik francuski, urodzony 23.01.1832 w Paryżu w rodzinie paryskiej burżuazji, jako syn wysokiego urzędnika państwowego i sędziego, Auguste Maneta oraz Eugenie Désirée Fournier, która pochodziła z rodziny arystokratycznej spokrewnionej ze szwedzką rodziną królewską (jej ojcem chrzestnym był król Szwecji Karol XIII). Eduard miał również dwóch młodszych braci – Eugène’a i Gustava.
Rodzice chcieli aby Edouard poszedł w ślady ojca, lecz kiedy chłopak nie wykazywał zainteresowań w tym kierunku pozwolili mu studiować sztukę, która to była jego pasją.
W wieku 18 lat rozpoczął edukację artystyczną w pracowni jednego z francuskich malarzy, Thomasa Couture. Podczas podróży po Europie w latach 1853-1856 oraz częstych wizyt w Luwrze bacznie studiował płótna niderlandzkich, włoskich i hiszpańskich artystów. Spośród nich jego faworytami byli Velazquez i Goya. Inspiracja hiszpańskim malarstwem była szczególnie widoczna w jego wczesnych pracach, których tematyką były sceny rodzajowe i portrety. 
W tym okresie powstał m.in. Pijący absynt (1859), obraz który Manet zgłosił na wystawę Salonu, francuskiej instytucji kulturalnej zajmującej się promocją malarstwa. Płótno Maneta zostało jednak odrzucone ze względu na nieodpowiedni temat dzieła. Krytykowano niegodne artysty przedstawienie postaci z półświatka. Zastrzeżenia budziła również strona techniczna obrazu, któremu zarzucano powierzchowne i szkicowe wykonanie.
Na obrazie zatytułowanym „pijący absynt” widzimy bowiem mężczyznę, który przysiadł na niewielkim murku. Postać ubrana jest w brązowe spodnie i czarne buty, ciało ma owinięte w brunatną pelerynę, a na głowie wysoki cylinder. Na pierwszym planie z prawej strony obrazu leży ciemna, pusta butelka, szyjką zwrócona w prawo. Obok mężczyzny, na murku, stoi kieliszek w kształcie stożka, wypełniony częściowo żółto-zieloną cieczą- absyntem.
Obraz utrzymany jest w tonacji brunatno-szarej, szczegóły są niewyraźne. Malarz posługiwał się szerokimi plamami barw, tło jest bez szczegółów. Scena oświetlona jest z lewej strony (postać mężczyzny i butelka rzucają wyraźne cienie).
Do obrazu pozował malarzowi alkoholik i żebrak Collarget, który zajmował się też zbieraniem złomu. Pomimo braku szczegółów obraz jest realistyczny, a przedstawiona scena jednoznacznie sugeruje, że namalowana osoba jest uzależniona od alkoholu (pije sam, na ulicy, na murku, butelka leży na ziemi i to w dodatku po absyncie- mocnym alkoholu- sam ją wypił).
Manet jednoznacznie nawiązał do obrazu Diego Velázqueza Menippos przedstawiającego greckiego pisarza i filozofa ze szkoły cyników. 
 
Krytycy zwracali również uwagę na podobieństwo do innego obrazu Hiszpana pt. Ezop. ====>
Dzieło Maneta może być też uważane za pesymistyczną alegorię ludzkiego życia, w którym szarość egzystencji rozjaśniają jedynie alkohol i używki.
Obecnie obraz uważany jest za deklarację artystyczną malarza, który zapowiadał odejście od kanonów akademizmu[1] na rzecz eksperymentów malarskich.

Do motywu osoby pijącej absynt powrócił Manet w obrazie Śliwka z 1878. Było to melancholijne przedstawienie kobiety siedzącej w kawiarni Nouvelle-Athenes nad kieliszkiem alkoholu.
Malarz ponownie zgłosił swoje prace podczas kolejnej edycji Salonu w 1861 roku. 

 







Jego obraz olejny pt.: Hiszpański śpiewak, zwany też Gitarzystą- został przyjęty i otrzymał wyróżnienie.
Dzieło przedstawia ubranego w niedbały strój i hiszpański kapelusz młodego mężczyznę, śpiewającego i akompaniującego sobie na gitarze. Młodzieniec został przedstawiony w pozycji siedzącej, na niebieskiej drewnianej ławce, w dynamicznej pozycji. W okolicy jego lewej stopy autor namalował dwie cebule i czerwony dzbanek. Gitarzysta znajduje się w bliżej nieokreślonym miejscu, pod brązową ścianą, światło pada na niego z nieokreślonego źródła, niewidocznego dla widza.
Nie udało mu się powtórzyć sukcesu dwa lat później. 

Kompozycja Śniadanie na trawie została natomiast wystawiona przez Salon Odrzuconych powstały z inicjatywy osób zniechęconych restrykcyjnym i staroświeckim podejściem członków Salonu oficjalnego. Płótno Maneta, przedstawiające nagą  kobietę siedzącą w
towarzystwie młodych mężczyzn, wywołało kontrowersje.
Obraz przedstawia 3 postacie, kobietę i dwóch mężczyzn siedzących na trawie oraz 4 postać, kobietę schylającą się w oddali. Przed postaciami znajduje się martwa natura złożona z kosza z owocami oraz ubrań siedzącej kobiety, która jako jedyna w towarzystwie jest naga. Wszystkie cztery postacie zamykają się w trójkącie. Mężczyźni są pochłonięci wspólną rozmową, jednak siedząca z nimi kobieta jest jakby nieobecna, spogląda z lekkim uśmiechem na widza. Manet nie przedstawił jej kobiecości jako idealnej, dokładnie odzwierciedlił fałdy na brzuchu i szyi. Druga kobieta brodząca po kolana w rzece lub jeziorze sprawia wrażenie ogromnej, ponieważ malarz nie zastosował się do zasad perspektywy. Obok niej jest zacumowana łódka. Wszystko odbywa się na tle leśnego krajobrazu. Malując krajobraz, Manet pogwałcił obowiązujące tradycyjne zasady konstruowania perspektywy powietrznej[2]. Pierwszy plan powstającego dzieła należało namalować w ciepłej żółtobrązowej tonacji. Następnie trzeba było przejść stopniowo do planu drugiego, zimniejszego, z reguły zaznaczonego zielenią. A na końcu, posługując się gradacją barw, oddać głębię trzeciego planów za pomocą tonów niebieskoszarych. U Maneta zamiast żółtobrązowej tonacji na pierwszym planie, wzrok przyciąga żywa zieleń, zamiast niebieskawej szarości w głębi dominuje żółte słoneczne światło, pośrodku zaś w błękitnej  wodzie pluska się na wpół rozebrana kobieta. Z płótna wręcz narzuca się cała gama koloru zielonego. Kolory są stonowane, wybija się tylko bijąca blaskiem sylwetka siedzącej kobiety i tworzy silny kontrast ze zgaszoną zielenią drzew i górnych części garderoby mężczyzn. Obraz malowany plamą, twarz siedzącej kobiety zupełnie inaczej niż reszta, bardziej realistycznie, rysunkowo, przez co sprawia wrażenie jakby wklejonej. Wrażenie spłaszczenia postaci ludzkich jest nasilone przez mimowolne porównanie z koszem owoców z pierwszego planu, który zachował trójwymiarową wyrazistość i został podporządkowany zasadom perspektywy.
Patrząc na obraz możemy odnieść wrażenie, że Manet namalował go tylko aby sportretować nagą kobietę, którą w rzeczywistości była jego kochanka, Victorine Meurent. Śniadanie na trawie nie zostało zrozumiane przez ówczesną publiczność. Uważali, że zostało źle namalowane, a poza tym kobiecy akt jest zupełnie niestosowny na pikniku między dwoma mężczyznami ubranymi w mieszczańskim stylu. Za szczyt złego smaku uznano wesołe spojrzenie modelki, które uznano za bezwstydne i wyzywające.
Tym obrazem Manet zerwał z obowiązującymi od renesansu zasadami perspektywy i proponuje nowy rodzaj organizowania przestrzeni obrazu.

 

 Jeszcze większy skandal wywołała publiczna prezentacja Olimpii w 1865 roku.








Akt nawiązywał do Wenus z Urbino Tycjana   (z prawej)
 oraz Nagiej Mai Goi (rys. pod Wenus z Urbino)

Jednak większa część publiczności widziała w nim jedynie bezwstydną niewiastę prowokacyjnie spoglądającą na widza.
(Manet zmienił w swoim obrazie kilka istotnych symboli m.in. u stóp nagiej Wenus Tycjana leży pies - symbol wierności, u stóp Olimpii natomiast łasi się kot) 
Do obrazu pozowała mu ta sama modelka, która pozowała do nie mniej słynnego ,,Śniadania na trawie", czyli Victorine Meurent[3], kochanka Maneta. Na obrazie widzimy nagą kobietę w pozycji półleżącej, pościel na której leży jest biała, wzdłuż ciała został ułożony niedbale piękny jasny szal z motywami kwiatowymi. Naga piękność patrzy wyzywającym wzrokiem na widza. Zdobią ją tylko małe drobiazgi, czyli założona na ręce złota bransoleta, a za uchem wpięty kwiat. Aksamitna czarna wstążka  wokół szyi jeszcze bardziej rozbiera ciało i siłą kontrastu podkreśla perłowy odcień skóry. Tło obrazu jest ciemne, czarny jest również kotek znajdujący się nieopodal nóg Olimpii. Zresztą kot ma efektownie wygięty grzbiet, szeroko otwarte oczy i wydaje się wrogi, gotów skoczyć na intruza, miał symbolizować kobiecą zmysłowość i seksualność. Stojąca za łożem ciemnoskóra, otyła służąca pokazuje nagiej damie przepiękny, ogromny bukiet kwiatów, przypuszczalnie prezent od klienta, który czeka pewnie w przyległym pokoju. Ciekawe, że ten przepyszny  bukiet w rękach służącej także wzbudzał niesamowite protesty widzów z czasów Maneta, ponieważ zajmuje prawie tyle samo miejsca na obrazie co sam akt kobiecy! W istocie można odnieść wrażenie, że widz oglądając ten obraz, zostaje mimowolnie obsadzony w roli klienta chcącego skorzystać z jej usług. Jakże obraźliwe musiało to być dla szanowanych obywateli! Oburzenie krytyków budziły nie całkiem proporcjonalne rozmiary przedmiotów, a także sama kobieta, która zdaniem krytyków przedstawiała ... ,,samicę goryla". I bynajmniej nie byli to tylko krytycy ...w spódnicach. Na swoją obronę, Manet próbował wyjaśniać, że nie chciał upiększać przedmiotów ale przedstawiać je takimi jakie są. Oddał tylko hołd swojej miłości. Chciał wyrazić jej indywidualność, wznieść ją na piedestał i uczynić z tej konkretnej kobiety współczesną Wenus. Ale niezależnie od opinii autora arcydzieła, współcześni jemu znawcy oraz zwykli widzowie i tak wiedzieli swoje. 
Krytycy z paryskich dzienników mieli żniwa, pastwiąc się nad dziełem. Oto karykatura niejakiego Bertalla z 1863r. Niewielu było obrońców Maneta. Co prawda wielki malarz Gustave Courbet nazwał "Olimpię" "damą pikową po kąpieli", ale jak wiadomo sam miał na rozkładzie niewiele mniejszy skandal malując słynny "Początek Świata" (tego obrazu nie pokażę, chętni mogą sobie sprawdzić np.: w Internecie)
A "Olimpię" dalej wyszydzano w wulgarnych karykaturach, które ukazywały się w druku. "Teraz jesteś równie sławny jak Garibaldi[4]", powiedział Manetowi jego przyjaciel, Edgar Degas. No cóż Manet został celebrytą swojej epoki. Co prawda Manet chciał być sławny, ale zapewne nie osławiony, więc do swojego przyjaciela Baudelaire'a napisał: "żałuję, że nie ma Cię tu ze mną. Zewsząd spływają na mnie obelgi. Cały ten wrzask jest bolesny, a najwyraźniej ktoś musi być w błędzie". A w tej batalii zwyciężała niestety "prawda tłumu" i co ciekawe, prawdopodobnie nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy, że "Olimpia" bardzo przypomina "Wenus z Urbino" Tycjana. A nie był to przypadek, bo Manet kopiował to dzieło podczas swojego pobytu we Florencji. Zamiast jak na pierwowzorze pokazać boginię, przedstawił ... obiekt westchnień i pożądania ... niektórych żonatych mężczyzn, a oni zinterpretowali to jako bezpośrednią napaść. Ale to były czasy! 

 
Kontynuując wątek obrażania Maneta warto pokazać jeszcze kilka innych "prac" sławiących "Olimpię". W J. Seward Johnson Jr. namalował jeszcze jedną interpretację tego obrazu tak, że wskazując wszelkie "wady" pierwowzoru, wyraźnie wyeksponował wszystko to, co miało w nim  oburzać. 







Nieźle zakpił sobie, ale już chyba nie z obrazu ale ze "znawców tematu" sam Pablo Picasso. A namalował-narysował go chyba w "okresie błękitnym" bo jego wersja "Olimpii" jest w ...ultramarynie. (rys. z prawej)


 





Bardzo dotkliwie potraktował Maneta słynny karykaturzysta z tej epoki Amédée de Noé, vel Cham, notabene arystokrata i syn hrabiego, tworząc bardzo znaną, okrutną karykaturę "Olimpii".







 
Niezwykłą serię prac w temacie, pozostawił po sobie Paul Cezanne. Namalował w swoim czasie trzy interesujące prace sławiące wielkiego Maneta. A oto i one. Tutaj widz już jest potraktowany zupełnie dosłownie. Siedzi sobie przed niewiastą i ... patrzy. U Maneta chociaż trzeba było się tego domyślić.









I rzeczywiście musimy przyznać, że to arcydzieło Maneta trudno porównać z czymkolwiek, co potem namalował. Nawet w czasach nam bardziej współczesnych, już długo po jego śmierci (w dniu 30 kwietnia 1883 roku), doczekano się kolejnych interpretacji. Można powiedzieć, że "Olimpia" została ikoną minionej epoki i stylu. (rys. poniżej)



Po śmierci Maneta wdowa po nim chciała sprzedać obraz amerykańskiemu nabywcy, jednak dzięki akcji zainicjowanej przez geniusza impresjonizmu Claude’a Moneta zebrano pieniądze na zakup obrazu i w lutym 1885 roku przekazano go państwu francuskiemu.

Pojawia się jeszcze pytanie: czy Manet był impresjonistą? Wiele stron internetowych i źródeł podaje, że był. Ja uważam, że przez pewien okres swojej twórczości, zbliżył się do impresjonizmu, ale impresjonistą NIE był.
Owszem, tak jak młodzi impresjoniści Manet utrwalał migawki z życia paryskiej ulicy, malując w swobodny sposób członków bohemy, bywalców kawiarni, żebraków, cyganów i śpiewaków. Jego późniejsze dzieła jak Dworzec Saint La’are i Na plaży zbliżały się stylistycznie do dokonań Moneta i Degasa z którymi nawiązał bliższe kontakty. Jednak on sam nie godził się na miano impresjonisty i w 1874 roku odmówił wzięcia udziału w ich pierwszej zbiorowej wystawie. Pozostał wierny Salonowi na który regularnie zgłaszał prace. Wystąpił tam po raz ostatni w 1882 roku prezentując jedno ze swoich najsłynniejszych dzieł Bar w Folies-Berge, będące syntezą jego poszukiwań malarskich.
Centralną postacią obrazu jest jedna z pracujących tam kelnerek o imieniu Suzon, która była również modelką malarza. Na obrazie Suzon, ubrana w ciemną suknię, stoi za barem zastawionym martwą naturą: butelkami pełnymi trunków, owocami w naczyniu oraz kwiatami we flakonie. Kompozycja ta, stanowiąca pierwszy plan obrazu, tworzy swoistą piramidę, w której centralnym punkcie znajduje się bukiet kwiatów przysłaniający biust kelnerki. Drugi plan tworzy to, co się odbija w ogromnym lustrze wiszącym za barmanką. Z lewej strony widać jej odwrócone odbicie w lustrze – Suzon rozmawia z mężczyzną w cylindrze. Po bliższym przyjrzeniu okazuje się jednak, że odwrócona postać Suzon jest odtworzona niedokładnie i nie oddaje idealnie postaci z pierwszego planu. Martwa natura z pierwszego planu również nie odbija się w lustrze tak dokładnie, jak wymagałyby tego prawa optyki. Ponadto na pierwszym planie nie ma mężczyzny rozmawiającego z kelnerką. Jest on ukryty przed oczami widza, albo można powiedzieć, że znajduje się po stronie widza.
Krytycy spierają się, czy to niedokładne lustrzane odbicie jest błędem malarza, czy zamierzonym przez niego efektem. Być może jest to skutek namalowania obrazu w pracowni na podstawie szybko zrobionego w barze szkicu, ale najprawdopodobniej niedokładność ta była celowa. Wbrew pierwszemu wrażeniu, obraz nie został bowiem namalowany w barze, ale w pracowni malarza, gdzie Suzon mu pozowała, w barze mógł powstać jedynie szkic. Oprócz wspomnianych postaci w lustrze widać odbicie wielu osób, a wśród nich śmietanki towarzyskiej Paryża. Jest tam ubrana na biało Méry Laurent, którą artysta sportretował w 1881, a obok niej malarze Gaston Latouche oraz Henry Dupray. Obraz pokazuje niejako dwa światy. Pierwszy to świat rzeczywisty i konkretny, a jego uosobieniem jest Suzon. Wymowna jest jej smutna twarz i jej jakby nieobecne spojrzenie. Wprawdzie pracuje ona w Folies-Bergère, sali koncertowej, w której często wystawiano spektakle pełne elementów frywolności, ale do niego nie należy. Drugim światem jest ten widziany w lustrze. Wydaje się, że artysta chciał ukazać tu rozbieżność między tymi dwiema sferami rzeczywistości. Postacie występujące na drugim planie nie są już namalowane tak wyraźnie i dokładnie. Wydają się rozpływać jak dym; są niewyraźne i niekonkretne jak odbicia platońskich idei[5]. Bar w Folies-Bergère był dla Paryża swoistym kulturalnym punktem odniesienia, ale to, co się tam działo, było dla autora tylko cieniem prawdziwego świata. Obraz jest wyrazem jego ironicznego spojrzenia na otoczenie.

Manet przez kilka ostatnich lat swojego życia cierpiał z powodu powikłań syfilisu, na który zachorował kiedy miał czterdzieści kilka lat.
Niedowład kończyn doprowadził do gangreny lewej stopy. Amputacja nie przyniosła wyzdrowienia i malarz zmarł 11 dni później, 30 kwietnia 1883 roku. Pogrzeb mistrza odbył się 3 maja 1883 (na Cimetiere de Passy) i zgromadził wielki tłum ludzi, wśród których było wielu jego przyjaciół impresjonistów. "Był większy, niż myśleliśmy", powiedział Degas po pogrzebie.


[1] Akademizm- polegał na odwoływaniu się do zasad i ideałów sztuki antycznej oraz renesansowej, a także naśladowaniu dzieł uznanych za doskonałe, preferujący tematykę historyczną, religijną i mitologiczną. Propagowany głównie przez Akademie Sztuk Pięknych.

[2] Perspektywa powietrzna - technika malarska, która służy zwiększeniu iluzji głębi. Przestrzeń wpływa na odbiór tonów i kolorów. W miarę oddalania się w kierunku horyzontu zwiększa się warstwa powietrza między obiektem a obserwującym. Wraz ze zwiększaniem się odległości tony i barwy bledną i stają się jaśniejsze, bardziej niebieskawe, a kształty przedmiotów stają się mniej wyraźne, jakby zamglone. Za wynalazcę perspektywy powietrznej jest uznawany Leonardo Da Vinci. Większość jego prac zawiera ten element, a jego brak na obrazach (np. Dama z gronostajem) powoduje wiele wątpliwości co do ich autorstwa.

[3] Na Victorine Meurent Manet – od dawna żonaty z Holenderką, Suzanne Leenhoff (pulchną blondynką, która uczyła jego braci gry na fortepianie i której, jeszcze jako dziewiętnastolatek, zmajstrował dziecko) – zwrócił uwagę… w gmachu sądu. Wychodziła właśnie z przesłuchania. Obrzuciła go śmiałym spojrzeniem, które go zachwyciło. I zapragnął je uwiecznić na obrazach. Po raz pierwszy pozowała Manetowi w 1861 roku w „Śpiewaczce ulicznej”; rok później w kostiumie matadora. Potem było „Śniadanie na trawie” i oczywiście „Olimpia”. Po trzech latach wystąpiła jako „Kobieta z papugą”. Tym razem wyjątkowo grzecznie odziana. Zanim rozstali się w 1873 roku, Victorine zdążyła jeszcze pozować do „Gare Saint-Lazare”, ostatniej kompozycji Maneta z jej udziałem. Panna Meurent okazała się pojętną uczennicą mistrza. Trzy lata po poznaniu Maneta zadebiutowała jako malarka. O ironio, jury paryskiego Salonu przyjęło jej prace, odrzucając płótna jej portrecisty i nauczyciela. Zaczęła robić karierę malarską. Przyjęta na podstawie prac do Akademii Sztuk Pięknych, w 1903 roku weszła do grona Société des Artistes Français. Nie lada honor! Dlaczego po takim sukcesie w 1906 roku opuściła Paryż? Bo… związała się z kobietą, niejaką Marią Dufour, i zamieszkały we dwie w Colombes, na paryskim przedmieściu. Szkoda, że nie dane nam ocenić skali jej malarskich osiągnięć – do naszych czasów dotrwał tylko jeden jej obraz.

[4] Giuseppe Garibaldi- włoski awanturnik, rewolucjonista, żołnierz i polityk, działacz i bojownik na rzecz zjednoczenia Włoch, do czego w znacznym stopniu się przyczynił.


[5] Podstawą systemu Platona było przyjęcie, że prawdziwy wieczny byt to idee, a rzeczywistość materialna jest jedynie odbiciem wiecznotrwałych, niezmiennych idei. Zdaniem Platona, relacja między światem idei a światem rzeczywistym jest podobna do relacji prawdziwych przedmiotów i ich odbić w mętnym świetle. Wymagało to przyjęcia istnienia swoistego mechanizmu "emanacji" idei w przedmioty materialne. Mechanizm ten jest – zdaniem Platona – niedoskonały; na drodze od idei do przedmiotów materialnych następuje wiele przekłamań, podobnie jak to jest z odbiciem przedmiotów w migotliwym świetle świecy. Wyjaśnia to niekompletność, zmienność i niedoskonałość świata materialnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz